9.02.2013

[JongKey, 1/3] Obiecaliśmy coś sobie, oddałem Ci moje serce.


Drogi Key,
odkąd tylko pamiętam, marzyłem o tej chwili. Pragnąłem Cię z całych sił i nie potrafiłem przestać, choć wiedziałem, że nie powinienem. Siedziałeś w mej głowie i nie chciałeś z niej wyjść. Nie mogłem przestać o Tobie myśleć i kochałem Cię, jak nikogo innego, ale Twoje zachowanie mnie zraniło. Moje uczucia uznałeś za jakiś chory żart.
Tego dnia zrozumiałem, że musiałeś mieć coś naprawdę ważnego do zrobienia. Kolejnego również, ale już trzeciego wiedziałem, że z premedytacją zacząłeś mnie olewać i okłamywać. Jak mogłeś? Tak nagle przestałeś mieć dla mnie czas i stałeś się wobec mnie obojętny. Traktowałeś mnie jak powietrze, co bolało niemiłosiernie i sprawiło, że me serce rozpadło się na miliony kawałków. Powiedz mi, dlaczego?
Byłeś tym, który wypełnił pustkę w moim sercu. Nawet w momentach, w których nie miałeś racji i tak upierdliwie trzymałem się Twojej strony. Broniłem Cię, jak tylko mogłem, bo chciałem dla Ciebie wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze. Dbałem o to, byś nieustannie się uśmiechał. Twoje szczęście było dla mnie ważniejsze od własnego. 
Niemalże od samego początku Twój uśmiech robił na mnie ogromne wrażenie. Z czasem jednak pragnąłem widzieć go codziennie, a najlepiej bez przerwy. Doprowadzał mój żołądek do szaleństwa. Nienawidziłem Twych łez, bo wtedy nie wiedziałem, co się stało, kto Cię zranił i gdy byłeś przygnębiony, miałem ochotę schować Cię w swoich ramionach, broniąc przed wszystkim, co złe. 
Pamiętasz może nasz wspólny wypad na miasto? Wchodziliśmy wtedy do każdego napotkanego sklepu, kupując co popadnie. Wiedziałem, że byłeś maniakiem mody, ale że aż takim? Niespotykane, naprawdę. Pamiętam też, że wtedy główna ulica była w remoncie, także wytrwale szukaliśmy miejsc, w których dałoby się przejść na drugą stronę. I nigdy nie zapomnę tej laseczki, której nie potrafiłeś znieść. Porównałeś ją do tych plastików, które zazwyczaj się do mnie kleiły. I jak mogło się to wydawać zabawne, naprawdę myślałem, że byłeś zazdrosny. Naprawdę w to uwierzyłem.
SHINee jest naszą rodziną, taką niezastąpioną. Wspieraliśmy się i tworzyliśmy dobrą muzykę. Każdy z nas miał w sobie coś charakterystycznego, co czyniło nas jeszcze lepszymi ludźmi. Onew nie kojarzył mi się z nikim innym, jak z tym wesołym typkiem, który posiadał umiejętność rozbawienia nawet najbardziej przygnębionego gbura. Taemin jako nasz mały maknae sprawował się rewelacyjnie. Szybko się zaprzyjaźniliśmy, mając wiele tematów do rozmów. Natomiast Minho stał się dla mnie kumplem, którego ciężko byłoby mi kiedykolwiek zastąpić. I zapewne wiesz, że teraz wspomnę o Tobie, kochany. To właśnie Ty wyróżniałeś się najbardziej. W dodatku znałeś się na modzie, zawsze świetnie wyglądałeś i byłeś profesjonalnym tancerzem. Twoje nieziemskie ruchy wspominam do dzisiaj. Powiem nawet, że byłeś we wszystkim najlepszy, a gdy z ciekawości zapytałem o powód, to odpowiedziałeś mi tylko, że właśnie takim się urodziłeś. 
Pamiętasz moje genialne kanapki z cukierkami M&M's i sosem chili oraz ten "milk shake" - mieszankę lodów z papryką i keczupem? Nie zdziwiłem się, że przez następne dwa dni nie chciałeś wyjść z pokoju, ale mogłeś przynajmniej powiedzieć, że nie było tragedii, bo serio się starałem. Nie moja wina, że kuchnia nigdy nie była moim ulubionym miejscem do spędzania wolnego czasu.
Nie chciałem się do tego przyznawać, ale od dłuższego już czasu w moim portfelu widniało nasze wspólne zdjęcie. Wyglądaliśmy na nim jakbyśmy byli naprawdę szczęśliwi, a Twój uśmiech za każdym razem dodawał mi sił na przeżycie kolejnych dni.
Każdego cholernego dnia, gdy się budziłem, myślałem o Tobie. Gdy zasypiałem, również. Jak gdzieś wychodziłem, pytałem się, czy przypadkiem nie chciałbyś pójść ze mną. A gdy nie wracałeś przed północą, a wszyscy już byli, martwiłem się.
Na imprezie, na którą zostaliśmy zaproszeni, było wesoło i każdy bawił się świetnie. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się tak, że nawet sąsiedzi organizatora zaczęli się skarżyć. O mały włos, a mielibyśmy problem z policją. Tańczyliśmy, jak szaleni i to właśnie wtedy przez przypadek na mnie wpadłeś. Twoje ciało uderzyło o moje, a ja poczułem jakieś dziwne dreszcze. Też tak miałeś? Kiedy nasze ciała się zetknęły, nagle wszystko przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie, bo liczyliśmy się tylko my.
Kolejne dni były dla mnie trudne, bo jakoś dziwnie zacząłeś się zachowywać. Traktowałeś mnie jak brata, a bynajmniej takie odniosłem wrażenie. Cieszyłem się, ponieważ moje kolejne marzenie się spełniło. 
Pewien problem nastał wtedy, gdy chciałem wziąć prysznic. Myślałem, że jeśli wyszedłem pierwszy z próby, to i też pierwszy byłbym sam w mieszkaniu. Drzwi do łazienki były otwarte, także swobodnie wszedłem do środka. Wtedy też dopiero usłyszałem szum wody wydobywający się spod prysznica, a za jego szklaną zasłoną zobaczyłem Twoją dobrze zbudowaną sylwetkę. I wtedy zacząłem walczyć z samym sobą. Zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że powinienem wyjść, zostawić Cię w świętym spokoju, ale pomyślałem, że jednak choć trochę byłeś wstanie mnie zrozumieć. Przynajmniej tak sobie wmawiałem. Tutaj mógłbyś zadać pytanie, czy podniecanie się na widok mężczyzny w moim przypadku jest czymś normalnym. Nie umiem odpowiedzieć, naprawdę. Myślałem nad tym długo, starając się to jakoś wytłumaczyć, ale do niczego nie doszedłem. Męcząca walka skończyła się tym, że zostałem w środku, opierając się o chłodne kafelki na ścianie. Przełknąłem ślinę i wtedy też zrozumiałem, że miałem poważny problem. Nie potrafiłem oderwać wzroku o Twego nagiego ciała, którego mięśnie były kreślone przez szkliste krople. Wyglądałeś niczym bóg. I jak na złość, musiałeś mnie zauważyć, ale czemu się dziwić, jeśli i tak musiało to kiedyś nastąpić? Nie byłem przecież duchem. Krzyczałeś, że mam się wynosić i na pożegnanie rzuciłeś we mnie mokrym ręcznikiem, który na moje nieszczęście był przesiąknięty Twoim zapachem. Cholera... musiałem go złapać i odłożyć na pobliską pralkę, by później podejść do Ciebie i objąć swoimi ramionami. Byłeś tylko mój.
Obiecaliśmy coś sobie - oddałem Ci moje serce, wiedząc że mnie nie zawiedziesz i nie odejdziesz. Nie potrafiłem Cię zostawić, nie po tym, co się między nami wydarzyło. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić życia bez Ciebie. Byłeś tym jedynym.
Stało się jednak, jak się stało. Zacząłeś mnie bezczelnie olewać i wmawiać mi, że to wszystko było wielkim nieporozumieniem. Dodałeś również, że się pomyliłeś i jednak nigdy nie chciałeś być ze mną w związku. Nie potrafię być na Ciebie wściekły, choć niekiedy zdarzyło mi się przeklinać Ciebie w myślach, tak zaraz zacząłem szukać tłumaczeń na Twoje postępowanie. Stałeś się skurwielem, ale i niezastąpioną miłością. Pamiętaj, że zawsze będę miał dla Ciebie czas, cokolwiek by się nie działo. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i to się przenigdy nie zmieni. Moje serce, choć rozpieprzone, jest Ci oddane. Możesz je zniszczyć bardziej lub posklejać magiczną substancją. Twoja sprawa, lecz nie mogłem się powstrzymać przed napisaniem tego listu. Po prostu nie mogłem. Słowa same się przelały na ten słabej jakości papier. 
Kocham Cię.

Jonghyun.


7 komentarzy:

  1. Kiedy tak to czytam jeszcze raz dochodzę do wniosku, że wykonałaś kawał dobrej roboty. Osobiście mi się podoba, bo serio fajnie wyszło. Zaczynam jednak zastanawiać się - jak by to ulepszyć? I wpadłam na 2 pomysły, w sumie to jeden, ale ten drugi to takie małe spostrzeżenie.
    Pierwszy - okej, mamy list... i co dalej? On go Kibumowi dał, zostawił gdzieś na biurku, czy jak? Chodzi mi też o reakcję Key na to. Przyjął do wiadomości i tyle, czy może przeprosił, a może coś się w nim odmieniło? W końcu z jakiegoś powodu go odrzucił - może to był strach? Może coś innego? Nie wiem. Brakuje mi ciągu dalszego tej historii. Zostawiasz taki niedosyt i trochę pustkę. Nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam o co mi chodzi...
    Drugi - działa mi na nerwy naiwność Jjonga. Jakby na to nie spojrzeć, przecież Key go wykorzystał i odrzucił. To musiało tak cholernie boleć, a on nadal jest tym wszystkim zaślepiony. Tak jakby niby zrozumiał sytuację, ale nie do końca przyjął to wiadomości. Jedna wielka sprzeczność. On nadal myśli, że wszystko jest w porządku, że będzie jak wcześniej, a nawet jeśli do niczego ,,poważniejszego" między nimi nie doszło, to na powrót do wcześniejszego raczej nie ma co liczyć. Przynajmniej ja w to nie wierzę. Z drugiej strony zaś to dobrze, że ma nadzieję, podobno zakochani są zaślepieni ... i tutaj znowu wraca mi to, o czym pisałam wcześniej. Co zrobi z tym Key?
    Nie wiem, czy to miało być takie swego rodzaju otwarte zakończenie, ale ja po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie umiem dobrać odpowiedniej reakcji, ale chyba o to chodziło... nie wiem, możliwe, że coś źle zrozumiałam.
    Przepraszam za taki chaotyczny komentarz, ale totalnie nie umiem uzbierać myśli w kupę.
    Dziękuję za dedykację :) Mówiłam, że nie trzeba :P
    Życzę ci weny, czasu, spokoju i wszystkiego tego, o co nigdy byś nie poprosiła, ale pragniesz ;)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde! dopiero co nacisnęłam ,,opublikuj" i jeszcze mi się coś przypomniało! Szlag by to...
      Chciałam jeszcze napisać, że Jjong jest tutaj dla mnie trochę jak takie małe, ufne dziecko. Poza tym mam takie odczucie (trochę sprzeczne do tego, co napisałam powyżej), że on jest też trochę w rozsypce. Wierzy, że będzie dobrze, ale gdzieś powoli zaczyna do niego docierać, że chyba jednak nie będzie. Nie wiem czy wspominanie tego wszystkiego wywołuje u niego nikły uśmiech, czy może śladowe, gorzkie łzy. Trudno określić.
      Ale z niego kontrowersyjna postać xD To chyba tyle... Ale długie wyszło xD
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  2. Świetne! Naprawdę podoba mi się! *-*
    Dziękuję, że wysłałaś mi link do swojego bloga :D
    Będę często zaglądać :3
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, osobiście chciałabym tak świetnie pisać ^^ Na razie jeszcze się przy Tobie chowam ;-; Ale staram się jak mogę ^^

    Nie lubię listów, ale to akurat podoba mi się jak nie wiem co :D
    Przepraszam, że się nie rozpisuje, ale nie mam czasu ;-;
    Następny,m razem postaram się napisać bardzo długi komentarz

    OdpowiedzUsuń
  3. naaaah, to było świetne! tak, scena w łazience zdecydowanie genialna, a te kanapki czy co to tam było to bleeeh, aż mnie zemdliło i teraz na serek nie mogę patrzeć :c cieszę sie, że Ci sie mój szablon podoba, sama robiłam :d hm, prosiłaś o uwagi, ale nie mam żadnych, bo shot był świetny! widzę, że tam na liście masz też GTOP *.* kocham wszystko co jest z nimi związane. dobra, może za bardzo sie teraz wszystkim jaram, bo ogladałam własnie teledysk B.A.P. 'One Shot' i mi sie momentalnie humor poprawił ^^ a co do mojego opowiadania, to źle zrozumiałaś.. rozdziałów ogólnie będzie 15 a mi po prostu do napisania pozostały - obecnie - 2 ale jestem właśnie w połowie pisania przedostatniego, więc pewnie niedługo już skończę pisac całe, ale ogólnie jest 15 rozdziałów ^^ okay, nie zanudzam tylko czekam na kolejny shot!

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, na początku bardzo bardzo bardzo mocno dziękuję za dedykację do one-shota! <3
    To teraz tak. Nie jestem jakąś zbyt wielką fanką JongKey (szczerze to jest paring, którego nienawidzę), ale Twój one-shot mnie poruszył. A mi właśnie mimo innych komentarzy bardzo spodobał się motyw naiwnego JJonga, bo w każdym blogu o SHINee jaki znajduję Dino ukazywany jest jako wielkie, zaborcze seme, co stawia na swoim. A tu proszę, co innego~! I ta inność mnie rozkochała i strasznie mi się go zrobiło żal. ;-;''
    Tylko wiesz czego mi zabrakło? Na końcu, kiedy już Key Jonga zostawił, tego momentu, że go to zabolało... Takiej lekkiej wstawki o złamanym sercu, które mimo wszystko jest w jednym kawałku, bo go posklejała niestety nieodwzajemniona miłość. Wiesz o co mi chodzi? Jongie jak dzieciak powinien to bardziej przeżyć.
    To nie ma być jakieś złe, ani nic.
    Wręcz ten one-shot jest cudny, złapał mnie za serducho ;;'
    Dlatego właśnie życzę Ci multum pokładów weny, byś pisała znacznie więcej tak pięknych prac!
    Pozdrowienia, Kochana. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię :)
    http://sham-vs-love.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię ^^
    http://opowiadania-kuroshitsuji.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń

Moderowanie komentarzy zostało wyłączone.

Tworzę dla siebie, ale publikuję dla zainteresowanych.
Drogi czytelniku, jeśli przeczytałeś, pozostaw swoją opinię, która nie tylko połechta me ego, ale i ułatwi pracę nad innymi dziełami. Dobrze jest widzieć sens prowadzenia bloga.